Strona:Zacharyasiewicz - Nowele i opowiadania.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

półmilionowego posagu, który dla niéj chowa J. Pani Scholastyka, zacna matka i nader poważna matrona w sukni jedwabnéj koloru Pompadour. —
Zazdrosne i więcéj od natury i bożka złota upośledzone rówieśniczki Euzebii, utrzymywały uporczywie, że tylko aureola posagowa tak zawracała głowę kandydatom kąpielowym, i że bez téj aureoli nie byłaby Euzebia nawet tak piękną, rozumną i dowcipną, jak o tém głosi, J. Pan Kajetan, emerytowany sędzia przysięgły w takich sprawach. Utrzymywały daléj owe Eumenidy szczęśliwéj współzawodniczki, że ów półmilionowy posag nie dobiegał w początku sezonu téj cyfry poważnéj, ale rósł powoli jak każde stworzenie boże, rósł od stu tysięcy do dwóch — potém z dwóch skoczył do trzech i t. d. póki się z tego nie zrobił okrągły półmilionik. A ponieważ każdy blask, chociażby nawet był fałszywy, wszystkich oczy ku sobie zwraca, zwracała się ku temu blaskowi cała prawie młodzież sezonu kąpielowego.
Panna Euzebia była istnie szczęśliwą, dziewicą, — Uśmiechał się do niéj J. Pan Karol znany z zaszczytnych swoich kolligacyj młodzieniec, który uznał za stosowne uważać te kolligacye jako kapitał realny i na nim budował najświetniejsze zamki matrymonialne. Przyjaciel jego, zacny pan Albert z angielskiemi faworytami, a z prawdziwie polską biedą w zanadrzu, stał się gorliwym jego współzawodnikiem, i tylko nad tém przemyśliwał, jakby-to przyjacielowi swemu nogę podstawić... — Słowem, nawet wypróbowane i w boju życiowym zahartowane uczucia waśniły się z sobą na widok tak pięknych oczu i tak świetnéj aureoli!