Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„A więc spieszcie na gody,
I zrzuciwszy z serc lody,
Niechaj każdy z Was mówkę wypowie.
Czeski lew tu dziś gości,
A więc pełen miłości
Pierwszy Czechów niech wzniesie mi zdrowie!

„Drugi niechaj z kolei
Brząknie w struny nadziei,
Toastując na przyszłe mi czasy;
Zgody zasię niech trzeci,
Zapał w sercu roznieci
Wznosząc toast na cześć polskiej prasy!“

„Wiele robi, kto musi!
Więc niech każdy wykrztusi
Ten, com zadał mu gładko mi pacierz;
Każdy mowca z was tęgi,
A symbolem wszak wstęgi,
Nauczyła paciorka was macierz“.

Rzekł; — więc białą krawatką
Ozdobili kark gładko,
Strojni, jakby na bal „gdzie u dworu“,
I nie tracąc i chwili,
Na biesiadę przybyli,
Niby słodcy, a pełni rankoru.