Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/014

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zek! Musimy wyprzeć się samolubstwa, musimy powrócić do uczuć prawdziwych, do zdrowych obyczajów, do silniejszego porozumienia się z sobą, do uporządkowania naszych zawichrzonych pojęć, inaczej steramy nieodwołalnie ostatek naszych duchowych zasobów w jałowych walkach, w bezowocnem szamotaniu się, w usiłowaniach reorganizacyjnych, z których niema żadnego wyjścia. Chcąc zatem zapewnić sobie trwałość i pomyślny rozwój tych duchowych zasobów, które ostatecznie całą treść naszą, i całą istotę dzisiaj stanowią, musimy postawić myśl naszą tak wysoko, aby całemu światu widną była jako Znicz jasny, jako typ doskonałej miłości, sprawiedliwości, prawdy, uczciwego obyczaju, wytrwałości, męzkiej rozwagi, porządku, światła i postępu; — musimy dążąc do jej urzeczywistnienia, iść zawsze drogami będącemi w harmonii z tym ideałem, krocząc tak, jak rozważnym i uczciwym ludziom kroczyć przystało: ostrożnie, powoli, lecz stale naprzód, zawsze w słońcu i gościńcem!
Fałszem albowiem wierutnym jest twierdzenie t. z. praktycznych polityków, którzy przenosząc w zakres publicznego życia jarmarczne praktyki bałagułów i szulerów od zielonego stolika, utrzymują, że etyka i polityka są to dwie rzeczy wykluczające się wzajemnie, i że dla chwilowej dogodności poświęcić zawsze można jeden lub drugi artykuł wiary obowiązującego moralnego zakonu. Fałszywa teorya ta, zakorzeniwszy się u nas w ostatnich czasach szczególniej głęboko, jest powodem dlaczego pomimo pozorów nie posuwamy się naprzód duchowo od pewnego czasu, — dlaczego owszem odniesione nawet na tej drodze korzyści nie wychodzą