Strona:Z powodu jubileuszu profesora Duchińskiego.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jak np. Litwini, Łotysze, Estończycy, Finnowie, a nawet Małorusi lub Polacy. Chłop polski znajdzie wprawdzie Polaków poza ściśle etnograficznemi granicami swojego plemienia, ale nie będą to ludzie, stojący z nim na równi: będą to albo panowie, rozsiani między ludnością litewską lub ruską, albo też mieszkańcy miast. Chłop zaś rosyjski znajdzie równego sobie i mówiącego łatwo zrozumiałym językiem na całej przestrzeni od Grodna prawie do Kamczatki, od Woroneża do Archangielska. — Mieszkający tuż obok Wielkorusów oczywiści „Turańczycy“, jako to Mordwini, Czuwasze, Czeremisi, Tatarzy itd. (nie mówiąc już o Estończykach i Finnach, należących, zdaniem p. D-go, do Europy „aryjskiej“), okazują może nawet więcej miłości kąta rodzinnego i rolniczości, aniżeli sami Wielkorusi, którzy, nawet według „teorji“ p. Duchińskiego, nie przewyższają pod względem turanizmu owych tylko co wymienionych plemion. Zostaje to być może w związku z tym faktem historycznym, że Wielkorosjanie późniéj przybyli do tych krajów, wyparłszy po części inne plemiona z ich pierwotnych siedzib, do których sami nie potrafili się jeszcze dostatecznie przyzwyczaić. W ogóle kolonizatorowie przenoszą się łatwiéj z miejsca na miejsce, aniżeli plemiona nieruchome, w mniejszym stopniu uzdolnione do kolonizacji.
Taką samą właśnie „koczowniczość“, jak u Wielkorusów, spotykamy także u Niemców, porzucających całemi masami swoją pierwotną ojczyznę i zaludniających całe obszary w obcych krajach. Cała zaś prawie dzisiejsza Ameryka zaludnioną jest przez tego rodzaju „koczownikow“ zachodnio-europejskich, a więc „aryjskich“, z plemienia romańskiego i germańskiego.
Mówiąc o „koczowniczości“ Wielkorosjan, trzeba mieć ciągle na uwadze różnice geograficzne tego niezmiernego obszaru etnograficznego. Inny zupełnie stopień „koczowniczości“ spotkamy u Wielkorusów Syberji, inny w okolicach Moskwy, Tuły, Riazania itd. Rzadko chyba kto słyszał o rybakach z gubernii Ołoneckiéj, chętnie porzucających swoje zagrody i osiedlających się w innych miejscowościach. A przecież to