Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/048

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzona przez takich kierowników, mało co się różni od menażerji. Kto jednak godność ludzką w sobie piastuje, ten ją musi uszanować i w młodym bliźnim.
— Cóż podstawić w miejsce karności szkolnej?
— Nigdy nie przestać być dobrym człowiekiem, wychowującym tylko dobrych ludzi! Drwij z pedagogów, którzy w ustach tylko mają humanizm, a wchodząc między dzieci, zostawiają go za drzwiami!
— Jednakże w prowadzeniu młodzieży rygor oddaje usługi... Co począć, jeśli się nie pociągnie wszystkich pod jedno prawo?
— Gdy mi zrobisz ustępstwo i przyznasz, że powyższe moje twierdzenia są pełne doniosłości w dziele wychowania, wtedy dopiero i ja na rygor szkolny się zgodzę. Postawię atoli zastrzeżenie, abyś wykonywania rygoru nie oddawał nigdy w ręce ludzi ordynarnych. Bo jeśli to niebacznie uczynisz, szeroko otworzysz w swym zakładzie wrota brutalstwu, samowoli, bezwzględnej gwałtowności. Jakimże wychowawcom powierzasz nieraz wykonywanie przepisów skromności? Oto ludziom tępym, niewrażliwym, obłudnym, zacofanym i spychaczom z dnia na dzień, którzy wcale nie zasługują, aby ich młodzież szanowała i kochała. Byłoby nawet bardzo