Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dobywa broni i składa
I w rozpaczy się spodziewa,
Za istotę pozór lada
Biorąc, lęka się i gniewa.

A tak łudząc naprzemiany,
Jednym zdradliwa zawodem,
Leczy i zadaje rany,
Truje i napawa miodem.




XXXI. Do Teresy Humieckiéj, Stolnikowy Koronnéj.
(Imieniem Aleksandra i Ludwika Tyszkiewiczów, Kasztelaniców Mścisławskich).




Godna z cnót pani, godna z urodzenia!
Sama nam wdzięczność w dzień twego imienia
Lutnią brać każe, i choć nietykane
Struny wydają głos swój na przemianę.

Muzo! ty sama pierwsze podaj tony;
Trudno tam począć, gdzie na różne strony
Umysł się waży, a stąd liczne cnoty,
Stąd piękne wabią natury przymioty.

Tak więc, gdy Nimfa przy wiosennéj porze
Z róż i narcyzów zwija wieniec Florze,
Nim dzieło zacznie, wzrok wątpliwy toczy,
Każdy swą wabi pięknością jéj oczy.

Ustąpić musi wdziękom twego lica,
Choć na swéj głowie nosi blask księżyca,
I srebrny warkocz wśrzód nocy rozwija
Od pięknéj matki piękniejsza Cyntyja.

Jasność jéj twarzy trwa tylko do rana;
Na twoję żadna nie pada odmiana,
Choć się przybliża lat wieczór, a przecie
Równieś nadobna, jak w młodości kwiecie.