Strona:Wino i haszysz. (Sztuczne raje). Analekta z pism poety.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

marzenia od możliwości. Każdy człowiek nosi w sobie swoją dozę przyrodzonego opjum, bez ustanku wydzielanego i odnawianego; bo w istocie — od narodzin do zgonu — ile liczymy godzin zapełnionych radością pozytywną — wynikającą z działania zdecydowanego — spełnionego? — Czy zamieszkamy kiedy — czy przeniesiemy się do tego zrodzonego przez mą duszę obrazu — obrazu stworzonego na podobieństwo twoje?
Te skarby, te meble, ten przepych, ten ład, te zapachy, te kwiaty cudowne — to ty. Tobą są również — te wielkie rzeki i te ciche kanały. — Niesione przez nie ładowne, od bogactw ciężkie statki, skąd dolatują monotonne śpiewy holowników — to myśli moje, które drzemią lub kołyszą się na twem łonie. Kierujesz je wolno, łagodnie ku morzu, które jest Nieskończonością, odbijając głąb nieba w jasności twej pięknej duszy; — a kiedy, zmęczone falą i obładowane cudami Wschodu, wracają do rodzinnego portu — toć to znów zbogacone myśli moje, powracające od nieskończoności ku tobie.