Strona:Wiland - Libussa.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 58 —

bydź tém, czém iest; ale tém, czém bydź może. Dla tego doświadcz bydź tém do czego cię naznaczaią bogowie, a wtedy poznasz czy warte iest państwo Czeskie zamiany; za kilka dziesięciu twéy ziemi.“
Taka mowa z któréy nic złego wnosić nie można było, a ieszcze więcéy znaki królewskiego dostojeństwa, purpura, berło, miecz złoty, co wszystko mu okazali posłowie; zniewoliły nakoniec niedowierzaiącego rolnika. W momencie o wszystkiém sadził inaczéy. Zachwycaiąca myśl obudziła się w iego duszy: że Libussa poznała namiętność iego serca, wierność i stałość, i chce nagrodzić iego tém, czego niesmiał we snie oglądać. Obiecany dar przepowiadania przyszedł mu na myśl, i upewniał się, że teraz albo też nigdy, powinien bydź spełniony. Natychmiast wziął orzechowy pręcik, (który mu dała Libussa iak na swoién miéyscu widzieliśmy) wetknął głęboko w ziemię iak zazwyczay sadzaią drzewa, i oto na pręciku okazał się pączek, wypuścił z siebie gałązki, które się liśćmi i kwiatem, okryły. Dwie zielone i zwiędłe gałązki z suchemi liśćmi od wiatru ułamały się, ale trzecia była mocniéyszą, przyniosła owoc, który wkrótce dośpiał. Zstąpił wtedy duch prorocki na zachwyco-