Przejdź do zawartości

Strona:Wierszy tom 4.pdf/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
RACHUNEK

Liczą mnie jacyś przez noc całą,
Piszą i piszą, a wciąż mało...
Skacze pokraczny szyfr.
Już jestem słaby i zmęczony,
Piszą biljony, kwadryljony,
Roi się szereg nieskończony
Cyfr.
Nie mogą zliczyć mnie, nie mogą,
Mylą się, kreślą gorączkowo,
Gdzieś sterczy głupi błąd.
Więc znów nanowo i nanowo
Wieszają nad mą pełną głową
Liczb robaczywych rząd.

Miljard miljardów naliczyli,
Przez sto miljonów pomnożyli,
A jeszcze straszą, jeszcze grożą,
Że przez 13 mnie pomnożą,
Przez nieskończoność mej mordęgi
Będą mnie wznosić do potęgi,
Do 17-tej, do 9-ej, do 365-tej,
I znów pomnożą, znów podniosą,
Spiętrzą się liczby ku niebiosom,