Strona:Wieland - Wędzidło z muła.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nasz Rycerz maiąc dość świata poloru,
J gdy niedano czynić mu wyboru,
Słucha muzyki: –– Ta do końca zmierza;
Aż tu gotowa stoi iuż wieczerza. ––

Więc zasiadaią. –– Gabin przesycony,
J pełne maiąc na obiedwie strony
Uszy niezgrabnych żarcików murzyna,
Jak głuchoniemy, choć patrzy oczyma,
Lecz ani słucha, ni gada;
Tylko z nudoty straszliwie zaiada.
Pieczeń cielęcą ściął wziąwszy z połmiska,
Kość kolankowa przy gębie mu błyska,
Na któréy resztki ząbkami ogładza,
Co sucha strawa czynić mu doradza.
J dzielnym znużony czynem
Często skrapia gardło winem;
Bo można gospodarza pochwalić z téy strony,
Że na stole był czysty węgrzyn wytrawiony,
W górę iskrą pryskały potężne kieliszki,
A do nosa zapaszek zalatywał myszki. ––

„ Teraz w sam czas, dla większéy wieczerzy zalety
„ Dać możnaby, rzekł Gabin: wędzidło na wety! ––
„ Niechay tylko Pan życzliwy
„ Do iutra będzie cierpliwy.
„ Jutro? nasz się iunak spyta;