Strona:Wieland - Wędzidło z muła.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„ Gdy się wróci, to śmiać się nie będzie tak hucznie. –
„ Bo względem lwów, i smoków, mniéy ważąc gadziny,
„ To z tych strachu nie miałem ani odrobiny;
„ Chociaż każdy z mych smoków (pewnie nie przesadzę)
„ Większe zgarła wyrzucał ognie, płomień, sadzę
„ Niźli Etna, Wezuwiusz w największéy wściekłości,
„ Kiedy miasta zalewa i przyległe włości. ––
„ Lecz by przebyć Tamizę po krawędzi szyny
„ Dla iedynego całuska;
„ Powiécie to nie żarty, i nie żadne drwiny;
„ To sztuka arcyfrancuska;
„ J Alexander wielki, co był męstwa wzorem,
„ Niechciałby karku łamać z tak małym honorem.

Gdy tak dotkliwe ucinki,
Płoche Pan Gryz plecie drwinki,
Płacze Panna co to iéy skradziono wędzidło;
Wniém wszystko mienie tracąc, życie iéy obrzydło;
J czuie boleść nieznaną
Jéy dusza szlachetnie harda
Że to iakaś kara Boża,
Że jest tak podle wyśmianą,
J ta ią spotyka wzgarda
Od pierwszego w świecie tchórza,
J tak na to wciąż boleie,
Że aż szaleie. ––