Strona:Wieland - Wędzidło z muła.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kiedy to panna wyrzekła,
Raczka spiekła,
Jak pogodnéy rannéy zorzy,
Lub świeżo rozkwitłéy róży,
Tak iey lice rumianość nayśliczniéy powlekła,
Każdemu kto ią widział, szczawiczek po zębie
J ślinka poszła po gębie,
Lecz na nieszczęście, kto temu uwierzy,
Każdy z rycerzy
(Niewiem czyli to dawnym wiekom doda chwały)
Miał iuż swoię kochankę i dla niéy był stały.
Tylko dwóch bez kochanek było w téy to chwili,
Jeden Gabin, o którym iużeśmy mówili,
A drugim był nadworny królewski Marszałek
Gryz Samochwałek. ––

Wcałym kraiu był znany Pan Gryz Samochwałek
Jako wielki Swiszczypałek
J iako Rycerz podwiązki;
Naypilniéy bowiem pełnił tego obowiązki
Między Pannami często siedząc w garderobie;
Śmiał się, ząbki wyszczerzał, i gadał o sobie.
J niby na pół żartem, w pół niby do prawdy
Cudze czyny rycerskie sobie swoił zawdy.
Ktoż zręczniéy dosiadł konia, kto tańczył tak sztucznie,
Kto zwinniéy uiąć pierścień, łamać umiał włócznie;
Sławny rycerz co zakłół smoka skrzydlatego,