Strona:Walerya Marrené - O pracy.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I rzecz dziwna, zamiast odwracać wzrok ze zgrozą od faktów, napiętnowanych dzikością, zaborami, łupieztwem, które tylko znamionować powinny barbarzyńskie społeczeństwa, zamiast oburzać się na bohaterów pięści i oręża, zamiast powoływać ich przed sprawiedliwy sąd obrażonej ludzkości, historja z uwielbieniem opisuje ich krwawe czyny, poświęca im długie rozdziały i otacza rodzajem aureoli, należącej się słuszniej wcale innym bohaterom, co wznosili, zamiast niszczyć, leczyli, zamiast zabijać, i zostawili późniejszym pokoleniom ciche zasługi, płodne w dobroczynne następstwa.
Fakt ten łatwym jest do wytłumaczenia. Historja tak jak i cała cywilizacja nasza, kształciła się na wzorach starożytnych, i od nich to przyjęła tę pogardę pracy, to ubóstwienie materjalnej siły, będące podstawą ówczesnych społeczeństw.
Tymczasem pokolenie wychowane w uwielbieniu czynów wojennych i bohaterów oręża, a w pogardzie rzeczy istotnego pożytku, mimowolnie kierować się będzie tym przykładem i zachowa dla pracy lekceważenie, tak sprzeczne z potrzebą i dążnością XIX. wieku.
Kto wie, czy nie w tym rozdźwięku, wyrobionym sztucznie pomiędzy obecnemi potrzebami a ideałami, jakiemi starożytność karmi młode umysły, szukać należy powodu niejednych zboczeń,