Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

myślnie wróżyło, ruszyliśmy w pochód przed 7 godziną rano (9 sierpnia).
Drogi znanéj z poprzednio opisanych wycieczek nie będę na nowo opisował, podaję jednak czas, dla podróżnych ciekawy, aby wedle niego mogli mieć pojęcie o odległościach. W Jaszczurówce stanęliśmy, naturalnie pieszo o 7¾ godz. przy kładce na Suchéj wodzie o 9 godz. na polanie Waksmundskiéj o 10 godz. 10 minut, gdzieśmy przy popijaniu mleka tu kupionego odpoczywali z pół godziny.
Po przebyciu podnóża Wielkiéj Koszystéj, zkąd ukazuje się wspaniale grupa wierchów od Murania po za Lodowy, powiódł nas przewodnik w bok ku północy przez las, w odwrotnym kierunku, niżli się zdąża z polany Waksmunskiéj ku Roztoce. Zaszeleściało coś nam przed nogami, była to źmija ustępująca nam z drogi ku najbliższemu krzakowi. Powyżéj łba w grzbiet kijem ugodzona została na miejscu. W niespełna godzinę weszliśmy na polanę, na pochyłém zboczu góry rozłożoną, zwaną Jaworzyną Rusinową, gdzie w kilku stajniach bydło, w szopach siano a w szałasie osada pasterska się przechowuje przez lato. Przebywa tu czasem téj polany właściciel ksiądz Kozakiewicz.
Widok z Jaworzyny Rusinowéj (3807’) niepospolity, tak wspaniały, że dziwię się dlaczego goście wracający od Morskiego Oka lub tam się udający przez polanę Waksmundską nie puszczają się daleko lepszą drogą dołem koło Białki aż do łączki Palenicy, ztamtąd w górę na Rusinową lub odwrotnie, lecz przedzierają się przez manowce po