Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przez gości, znajomi witali nas z pożałowaniem, sądząc, żeśmy nic z całéj wyprawy nie widzieli a naużyli się biedy do sytu. W końcu powitali nas nasi gospodarze, również skłopotani naszym losem. Wieczór w chacie zszedł wesoło na opowiadaniu przygód, doznanych w naszéj awanturniczéj wycieczce.