Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
43

Regina uśmiechnęła się blado; ona nawet przez tę godzinę nie zapomniała o niczem.
— Jesteś trochę zmęczona, tak zawsze bywa z początku; ale zobaczysz, że wkrótce trudno ci będzie zrozumieć, jak bez pracy żyć mogłaś.
— Przyzwyczaję się — powtórzyła Regina — przyzwyczaić muszę.
A przecież się nie przyzwyczaiła.
Panaceum zachwalane przez starą pannę, jako ogólny i nieomylny środek na wszystkie cierpienia, okazało się dla niej bezskuteczne. Praca tego rodzaju nie była dla niej stosowną, wyczerpywała ją, zamiast uspokajać; nie zdołała jej pokochać, więc praca ta stała się rodzajem dobrowolnej męczarni, dorzuconej do tych, które ją trapiły.
Nie wypowiedziała tego jednak nigdy; codzień z regularnością automatu przychodziła do klasy, odbywała lekcye i koń-