Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/347

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
337

Zapewne oblicze jego nie w każdej chwili przyświecać im miało; leżaly przed nimi, zarówno jak w przeszłości, dnie troski, smutku i zawodów, ale odtąd przynajmniej mieli znosić je wspólnie, mieli czerpać jedno w drugiem osłodę. Łączyli się nie na dolę rozkoszy, ale na ciężkie życie pracy, lecz wiedzieli oboje co ich czeka i nie cofnęli przed niczem.

KONIEC.