Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
64

— Pocóż mówić miałam? Było to rzeczą przedwczesną. Wierz mi, zamiary ludzkie najczęściej nie przychodzą do skutku, że są rozgadane.
— Przecież na mnie ciocia rachować mogła; kocham Wacława z całego serca.
— Właśnie dlatego; kochając go, mogłaś zdradzić się przed nim.
Stara panna wlepiła w nią swoje bystre oczy.
— Jakto, ciociu? — spytała.
— Przecież — mówiła z uśmiechem pani Julska — zamiary moje nie były zamiarami Wacława.
— Prawda — zawołała Teodozya, uderzona tą myślą.
I patrzyła na ciotkę zdziwiona.
— Och! Wacław miał pełno zamiarów, wiem o tem, i musiał się z nimi przed tobą zwierzać.
— Rzeczywiście — powtórzyła stara panna — zamierzał z czasem wejść do re-