Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/339

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
333

słon żadnych, przejmowały go rodzajem trwogi i wstrętu; cała istność jego nakształt czułka zamykała się w sobie, chroniąc się od jakiegokolwiek zetknięcia, bo zetknięcie każde zdawało mu się bolem. Nie odpowiadał na ostatnie słowa Antosia, bo słowa te nie zdawały się tego wymagać koniecznie, a przytem mignęło mu w myśli posądzenie, że Antoś może miał także własny interes, przemawiając w ten sposób i zniechęcając go do zawodu, w którym sam pracował.
Był to już czysty owoc doświadczeń dni ostatnich. Jak zwykle człowiek wyrzucony z kolei zwyczajnej, wpadł w ostateczność przeciwną i o ile dotąd ślepo wierzył ludziom, o tyle teraz bezwarunkowo zaczął im nie ufać, a nieufność ta, stając w sprzeczności z całym nastrojem umysłowym, czyniła go niezmiernie nieszczęśliwym i powlekała mu cały świat czarnym kirem.