Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
308

Edwardem, przerwał mu znowu ze wzrastającym zapałem:
— Przeciwnie, zamiary także mieć potrzeba, inaczej zniża się tę moralną władzę, do której powołani jesteśmy. Trzeba się czuć na jej wysokości, trzeba pamiętać, że jesteśmy rycerzami naszej epoki, wielkim zakonem, walczącym w imię idei.
Na tak wzniosły frazes należało tylko schylić czoło i umilknąć. Tak też uczynił Wacław, a dziennikarz strząsnął z pogardą popiół ze swego cygara, wziął kapelusz i niepytając więcej o nowelę, do której umieszczenia widocznie stracił wszelką ochotę, pożegnał go wyniosłem skinieniem głowy, które tylko zapomocą wielkiej dozy dobrej woli można było uważać za ukłon, i majestatycznym krokiem wyszedł z cukierni.
Biedny autor, niezmiernie zmieszany, pozostał na miejscu, rozmyślając nad całem zdarzeniem. Było ono dla niego zdu-