Strona:Wacław Sieroszewski - Wrażenia z Ameryki.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

aparatem fotograficznym lotnika nie ukryje się nic na ziemi... Widok ziemi i morza z samolotu jest tak inny, tak niesamowity, że trzeba się do niego dobrze przyzwyczaić, aby piękności jego uchwycić i ocenić...
Do Savannah przybyliśmy w sam czas; z samolotu wprost do samochodu, z samochodu na mównicę przed biało-czarny tłum.
Miasto Savannah jest już miastem południowem, rosną tam palmy i oleandry w gruncie; uprawiana jest bawełna i trzcina cukrowa.
Uroczystości były wspaniałe: dużo muzyki, dużo przemówień, kwiatów, wieńców, pochodów, defilad...
Delegacja polska wyjechała na kanonierce „Pułaski“ na pełne morze, aby rzucić czerwono-biały wieniec w te fale, na których przed 150 laty ociekając krwią umierał na francuskim wojennym okręcie nasz bohaterski ziomek. Trzy krążowniki amerykańskie towarzyszyły nam, wioząc dostojników francuskich i amerykańskich.
Wieczorem miasto iluminowane; przy dźwiękach wojskowej muzyki obywatele tańczyli na ulicach do późnej nocy południowym obyczajem...
Nazajutrz wróciliśmy do Washingtonu w jednym dniu. Z początku wiatr z Atlan-