Strona:Wacław Sieroszewski - Risztau, Pustelnia w górach - Czukcze.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Strasiewiczów. Zresztą, jakie mam prawo przypuszczać, że było uczucie?... Nie dała mi tego poznać ani półsłówkiem. Trzeba było zapytać wprost... Dla czego nie zapytałem?... — rozmyślał w księżycową noc przy otwartym oknie. A od lasów gorące fale powietrza niosły zapachy silne, odurzające, niosły smętne echa mieszanych głosów, tęskne „śpię, śpię“ kaukaskiej sowy, szum wodospadów i wiatru powiewy. Zrywał się, chciał iść, ale chłodna refleksja przykuwała go do miejsca... I cóżby jej powiedział? Ekspedycja mogła być cofnięta; mogły znowu przyjść długie lata poszukiwania pracy, niedostatku, tęsknoty do sławy, do wpływu... A wówczas coby jej dał z obrazów, które tak niebacznie przed nią roztaczał? coby spełnił z obietnic swoich? Wybije się, choćby miał zginąć!
Ale obecnie byłaby kulą u jego nogi. Jurek i Szymon stokroć więcej mają od niego danych na ojców rodziny... Nie będzie więc mącił jej spokoju, nie przeszkodzi uwić gniazda! Z nim nie miałaby nigdy prawdziwego... Nie myślał dotąd o rodzinie. Był mężny, bo był samotny. Miał starą matkę, która sama nauczyła go nadewszystko cenić męstwo. Czuł, że choćby upadł, jeśli męstwa nie stracił, podniesie się, zgnieść nie da... Czuł w sobie wielkie siły i wielki zasób energji... Gdyby miał kogo tak bardzo swego, tak zupełnie od niego zależnego, może wtedy to, co mu tak w piersiach rwie się i płonie, zbladłoby, zgasło... Żeniąc się w takich, jak on warunkach, człowiek traci pół ducha. Nie, on musi