Strona:Wacław Sieroszewski - Ptaki przelotne.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mać płynącą mu z ust krew. — Musiało się dostać i „Królewnie“ o skałę. Zobaczcie, czy wiele tam wody na dnie łodzi?!
Położyliśmy sternika na pościel, miejsce jego zajął kto inny, a reszta rzuciła się do pomp, gdyż istotnie woda zaczęła szybko wdzierać się przez szczeliny do środka łodzi. Jeden z nas wpełznął pod tylny pokład, wyjął stamtąd rzeczy, podniósł poszycie z desek i zaczął szukać otworu. Gdy go znalazł, zatkaliśmy go naprędce szmatami.
— Łódź poprawimy dopiero nad morzem!... — postanowił drugi sternik.
Zaczęły się trafiać na brzegach rybacze osady. W paru zatrzymaliśmy się, aby kupić trochę ryb i dowiedzieć się, czy daleko do morza; mieszkańcy jednak uciekli, porzuciwszy wszystko, wystraszeni widocznie niezwykłymi rozmiarami na-

32