Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SYPNIEWSKI

Przepraszam...

SARNOWSKIJ (przerywa mu)

Nie udawajcie świętoszka, towarzyszu Sypniewski. Wiemy o tem coś nie coś!...

SYPNIEWSKI (głuchym głosem)

Morska nigdy się nie zgodzi.

SARNOWSKIJ

To już wasza rzecz ją przekonać. Powiedzcie jej wszystkie wasze piękne słowa. Przedtem nastraszcie ją dobrze. W jej wieku życie jest bardzo miłe. Zresztą, cóż ja was będę uczył? Któż to lepiej z kobietami może zrobić od was towarzyszu?... Wiadomo!

SYPNIEWSKI (wzburzony)

Morska nie zgodzi się; następnie jak z nią mogę mówić, kiedy tam siedzi ten... Chińczyk!

RAZIN

A my ją tu zawołamy.

SARNOWSKIJ
(wstaje, podchodzi do drzwi na lewo i woła na ordynansa)

Przyprowadź właścicielkę majątku.

RAZIN

Tylko się spiesz!