Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
CHOŁUPKO

Marcinek, biegnij na folwark! Niech niosą, co mają!

(Marcinek wybiega przez drzwi na ganek)
I. ŻOŁNIERZ (do żołnierza II-go)

Słyszałeś: komisarz był! Należałoby dom przeszukać!...

(obrzuca wzrokiem schody, górną galerję, drzwi na prawo i lewo. Morska ostrożnie, z niepokojem śledzi za nim)
II. ŻOŁNIERZ (macha ręką)

Ech! Dom duży, nas mało... Jeżeli są, lepiej ich nie płoszyć!... Zaraz będą szwoleżery!

SCENA DWUDZIESTA
Ciż bez Marcinka, Wojciechowa.
WOJCIECHOWA
(wraca ze stołowego pokoju ze słoiczkiem w ręku)

Zeziarły wszystko, wszystko do okruszynki zeziarły te mochy!... Ledwiem słoiczek jeden ocaliła... Dla pani chciałam, ale niech tam, już jedzcie!... (żołnierze jedzą)

II. ŻOŁNIERZ

Duszębym oddał za kawałek kiełbasy do tych komfitur.

III. ŻOŁNIERZ

Albo za kromkę chleba!...

(Lasota kręci głową współczująco i ogląda się na Morską. Morska trzyma się wciąż w pobliżu schodów; kiwa na Chołupkę. Chołupko podchodzi)
MORSKA (do Chałupki)

Kiedyż to oni uciekli? Jestem wprost oszołomiona... (cicho) Czy nie widział pan: nie jedzie tu jaki nasz oficer?!