Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Kabzę sobie nabija datkami i pocichu rozmaite sprawy załatwia przed bramą... w Imieniu Waszej Królewskiej Mości... Bo ciemny biedny chłop wszystkiemu wierzy... A w swoich dziedzinach robi, co chce, gdyż wie, że żadna skarga, żaden jęk poza te mury się nie przedostanie bez jego pozwolenia...
— Źle mi poradziłeś, Bączusiu, źle!... Widzę to teraz!...
— Nie było innej rady!... Miłościwy Panie, należy tylko od czasu do czasu... wyruszać z zamku i objeżdżać Państwo... W ten sposób dużo się poprawi!...
— Wypędzę Taturę... Naznaczę kogo innego Wielkim Strażnikiem...
— Każdy będzie robił tosamo. Jeżeli sam nie będzie brał, to będą brali potajemnie jego podwładni... Zaś Tatura obrazi się i zostanie nieubłaganym naszym wrogiem. Lepiej już uciąć mu głowę!...
— Niema zaco!... — szepnął Król w zamyśleniu. — Zresztą wszystkim głowy nie utniesz!... Pojadę lepiej na objazd Królestwa... Wołaj szatnych i koniuszego!
Gruchnęła po zamku wieść o wyjeździe Króla. Zrobiło się zaraz wesoło i huczno. Wynoszą z śpichlerzy i komór, ładują do juków oraz skrzyń pachołkowie pod dozorem szatników i krajczych odzież, sprzęt rozmaity oraz żywność, potrzebną w podróży. Koniuchowie czyszczą i siodłają konie, rycerze oglądają zbroje i oręże, dworzanie szykują stroje odświętne, sobole kołpaki, dzierzgane kryzy na szyję, wspaniałe płaszcze, buty miazdrowe żółte i czerwone. — Wszyscy radzi z przejażdżki, swywolni, rozmowni, zaczepiają żartami Bączusia, który ogryza się, jak może.
— Wesołku, wesołku! Na jakim rumaku pojedziesz? Jakie to zwierzę udźwignie tyle śmiechu?
— Pojadę... w kieszeni rycerza Rondla!... Będzie mi tam dobrze, tam zawsze pełno łakoci! — odpowiadał poważnie Bączuś i pokazywał grzechotką na rozdęte poły kaftana rycerza Rzędy, którego dla otyłości i hałaśliwej mowy przezywano Rondlem.