Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Właśnie! Domyślamy się tego, więc możebyś nam opowiedział!
— Dobrze!... — odparł po chwili namysłu niewolnik. — Ale schowamy się tam za klombem kwiatów, gdyż tutaj mogą nas łatwo spostrzec.
— Dobrze, doskonale!... — krzyknęła radośnie królewna i zatupała z uciechy nóżkami. A wtedy stał się cud: brzydka, sina powieka ogrodniczka podniosła się i pod kosmami baraniej czapy zabłysło jak gwiazda śliczne szare oko. Świeciło ono ledwie krótką chwileczkę, ale zdumiona królewna zarumieniła się jak wisienka i mimowoli poprawiła fartuszek.
— A więc chodźmy!... — bąknął ogrodniczek i ruszył, brzęcząc żelazem i tocząc przed sobą swą taczkę.
Za klombem kwiatów taczkę przewrócił, posadził na niej królewnę i królewicza, sam przysiadł na ziemi i jął im opowiadać: o wschodach i zachodach słońca, jakich tu nigdy z poza murów nie widać, o mgłach różowych, tłukących się o świtaniu na perlistych rozłogach, o puszczach nieobeszłych, pełnych drzew niebotycznych, wszelkiego ptastwa i zwierza, o wielkich rzekach, o srebrnych jeziorach, o polach, szumiących zbożem różnorakim, o wsiach i miastach, o tym, jak ludzie tam żyją, pracują, weselą się, walczą, zwyciężają i giną... o błędnych rycerzach, zmagających się po całym świecie ze swym losem i cudzym nieszczęściem, o ludach szczęśliwych, posiadających krainy piękne, i ludach dzikich, ubogich, nie mających ziemi i przytuliska...
— Ty pewnie jesteś dziki lud?... — spytała z przejęciem królewna.
Ogrodniczek nic nie odpowiedział, ino znowu podniósł na królewnę swoje śliczne błyszczące oko. Dziewczyna odwróciła głowę, i dobrze, że się to stało, gdyż w sam czas spostrzegła w końcu grabowej alei tabaczkową figurę margrabiego Korka. Rozglądał się na wszystkie strony i, stojąc na jednym miejscu, obracał się jak na łodziach na swych wielkich żółtych trzewikach. Trzęsła mu się siwa broda i siwa głowa i migały z pod pół opończy chude starcze nogi.
— Uciekajcie!... Tędy!... — krzyknął ogrodniczek, wskazując dzieciom na krzaki leszczyny.