Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Młody buchalter wzruszył ramionami i umilkł. Tymczasem Wieszkowski kazał sobie przynieść księgę depozytów i wykazy akcyi. Następnie zaś polecił kasyerowi, według notatki, papiery depozytowe i akcye zawieźć do Banku Państwa i zastawić.
Łamkowski nie mógł znieść tego i pobiegł wzburzony do Światowidzkiego.
— Panie prezesie! Bynajmniej nie mam zamiaru ani oskarżać Wieszkowskiego, ani przeciw niemu intrygować, rad nawet jestem, że zrzuciłem się z tyle odpowiedzialnego stanowiska szefa biura, lecz Wieszkowski chce popełnić łotrostwo...
— Powoli, panie Stanisławie, powoli. O cóż idzie?
— A no, papiery procentowe, złożone w kasach naszych w depozycie, przez ludzi, którzy, mimo wszelkich plotek i pogłosek, nie stracili do nas zaufania, chce zastawić w Banku. Panie, jeżeli się to wyda, to będzie kradzież, złodziejstwo. Chce zastawić akcye i rzucać pieniądze w niepewne przedsiębiorstwa. Mniejsza o to, lecz niech nie tyka cudzej własności.
Hilary milczał przez chwilę, w końcu zapytał nagle:
— A ile jest depozytów?
— Blizko cztery kroć pięćdziesiąt.