Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Złodzieje! Łajdaki! A żydy fałszywe! Taki szwindel! Ja im nie daruję! Pod ziemią ich znajdę! Do więzienia gałganów wsadzę!...
— Oszustwo... oszustwo na wielką skalę. Jedną i tę samą własność dwa razy sprzedali. Szwarcwand panu, a Figelberg mnie.
— Co to dwa razy! Oni mogli sprzedać piętnaście razy. To są zwyczajne nożowniki! Tu niema czego zwlekać! Trzeba jechać do sądu, do prokuratora. Trzeba aresztować... Telegramy rozesłać. To nie są żadne pasywa, ale ordynarna kradzież! A mysygenes!
Światowidzki zadzwonił i polecił służącemu przywołać Herszkowicza i Kellischa. Długo trwały narady. Hilary i Papenkleiner postanowili działać solidarnie. Zawiadomili policyę, zakrzątnęli się około zredagowania telegramów gończych i wystosowania odpowiedniej skargi do sądu. Kiedy już wszystkie kroki w celu pochwycenia oszustów były ukończone, a Światowidzki został znów sam na sam z bankierem w gabinecie, Papenkleiner westchnął, cmoknął przeciągle ustami i zaczął poważnie:
— Panie Hilary. I cóż pan myślisz o tych... tych łotrach?...