Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wrzawa i zgiełk piekielny, idący od strony bitwy, wzmógł się raptownie.
Lunety sztabowców znów zaparły się na obłokach dymu.
— Ułani! ułani! — Cofają się!... uchodzą!... — Czwarty pułk idzie na bagnety! — Piechota!... Piechota idzie na most omulewski...
Salwa karabinowa, tuż w pobliżu wzgórka, przerwała wykrzykniki sztabowców.
Pułkownik Grodzicki przypadł do Skrzyneckiego.
— Wodzu, chcą nas odciąć od Omulewa!
Skrzynecki targnął się, jakby pęta zerwać chciał.
— Od Omulewa! Masz pułkownik, słuszność!... Omulew, więc droga do Pułtuska. Trzeba natychmiast... Gdzie Prądzyński! Jesteś generale, więc cóż? Mów!... Chwili niema do stracenia...
Prądzyński wydął flegmatycznie policzki na banie.
— Hm i ja tak sądzę, bo straciliśmy już za wiele chwil...
— Mów, generale głośniej! Co sądzisz?
Kwatermistrz generalny rozpostarł mapę.
— Znajdujemy się w położeniu conajmniej trudnem. Przyjęliśmy bitwę na pozycji dla nas zabójczej. Proszę spojrzeć. Lewy brzeg góruje nad prawym, posiada niemal naturalne dla baterji reduty. Lubieński nadto, cofając się z Ostrołęki, nie zatroszczył się o zburzenie szańca przedmostowego! Słowem pozycja Dybicza jest wymarzoną... Dziwić się należy, iż skądinąd tak powolnie atakuje, zwłaszcza wobec swych przeważających sił. Kto wie, czy Gielgud nie jest tu sprawcą ociągania się. Gdyby naturalnie...
Skrzyneckiemu w oczach się zaćmiło. Chropowaty, piszczący głos Prądzyńskiego zdał mu się naraz zawodzeniem puszczyka, który zawisł nad jego mocą, nad jego chwałą i wróżył mu hańbę, wróżył nicość i szydził zeń i dowodził mu niedołęstwa, dowodził braku uczoności, braku wojskowej sztuki. Kret, mól książkowy, zdechlak, ślęczący nad rachunkami, wspinał się doń i jemu ważył się przymawiać! Trwał tuż przed nim z miną bakałarza-mentora