Przejdź do zawartości

Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Spojrzała w oczy ... była bardzo biedna,
Lecz w nędzy miała lilii blade lica ...
Dalilo moja! ... radbym mego słowa
Sam niedosłyszeć – gdy wspomnienie, pieszczę!
Sto razym przeklął – a w przekleństwie głowa
Czuła, pękając, że Cię kocham jeszcze!...

XLVIII.

I gdybym wtóry raz stanął w mem ciele
Człowiekiem, sambym z piekła, w którem jęczysz,
Szedł cię uwolnić! o ! sam jeden, śmiele
Szedłbym bój stoczyć z wszystkiemi szatany,
Wywrócić piekło, by stargać kajdany,
W których ciemnościach tam śród węży brzęczysz
Wyrwałbym – gdyby wydrzeć cię im można,
Lecz już bym serca niedał – o bezbożna!

XLIX.

Raz ją ujrzałem – i nad sobą Panią
Podniósłem z nędzy – a sam gołębicą
U nóg jej padłem! ... lecz mnie węże ranią
Wspomnieniem – piekło!... była – niewdzięcznicą!
I w pośród pieszczót na falistem łonie
Jak słabe jagnie męzkiem uśpił skronie,
Biada mi! czemuż stałem się dziecięciem –
Ona obeszła się też ze mną jak z jagnięciem!...

L.

Raz pijanego długo z pieśnią rzewną
Jako zwodnica kołysała mile,
Że goniąc sercem za krainą śpiewną
l śniąc na jawie długie, długie chwile,
Usnąłem wreszcie! ... lulające głosy!
Dzięki wam jeszcze! Dalila bogini
Balwochwalona w serca, mej świątyni,
Gdym spał – Dalila – ostrzygła mi włosy!...