Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

również nie rychło wystąpią. Wiedeń niby to obiecowywa neutralność i do insurekcyi ekscyptuje, ale w wypadku niepowodzenia pierwszy się może rzucić do grabieży i rozbiorów! Zaś ta przyrodzona sojuszniczka, Francya, wprawdzie sypie szczodremi obietnicami zasiłków pieniężnych, ale sama w ciężkich terminach, szczególniej teraz po upadku Moguncyi, kiedy fortuna króla pruskiego poszła w górę.
Liczyć więc na aktualną pomoc zewnętrzną — rachuba ta przeciwna zdrowemu rozsądkowi. A stan przygotowań i rozłożenie wojsk nieprzyjacielskich po kraju nie pozwalają mieć nawet nadziei pomyślnego skutku. Nie pozostaje nic nad cierpliwość, gromadzenie zapasów i pomnażanie patryotycznego ducha!
— Tymczasem sejm postanowi redukcyę, o co tak usilnie zabiega Sievers, wojska się rozproszą i upadnie wszystko! — szepnął ponuro Czyż.
— I zrozpaczeni żołnierze mogą wystąpić, nie oglądając się na nas.
— Lepiej niech zginie tysiąc, niźli ma przepaść cały naród. Od mojej decyzyi nie odstąpię, zawieźcie ją warszawskiemu komitetowi wraz z instrukcyami działań przygotowawczych po województwach. Sam z przyczyny niebezpieczeństwa, o czem mnie ostrzega list Sołtyka, ustąpię z kraju, ale stawię się natychmiast gdy będzie gotowość.
Zaczęli gorąco nastawać o cofnięcie decyzyi, która wedle ich rozumienia narażała sprawę na klęskę, gdyż spisek mógł być odkryty, a sprzysiężeni wrogom na zemstę wydani. Przekładał z wielką wymową Barss.