Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dopiero gdy się znaleźli za wsią, na wązkiej polnej dróżce, prowadzącej do drugiego dworu, widnego zdaleka wysoką wieżą, odzyskał nieco humoru.

— Przeschłem niezgorzej, ale jeszcze mi mokro! Co, ładny nu-