Strona:Władysław Orkan - Nad urwiskiem.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Cicho-no! Ktosi śpiewa...
Gazda. E dyć!...

ŚPIEW (daleki).
«Wietrzycek liściami
Po konarach suści —
Żałoś, moja żałoś
Już mnie nie opuści...
Hej!... Już mnie nie opuści...

(Długie, płaczliwe echo)

Marysia. Hanka!
Gazda. Dyć ona...
— Hań, po ugorach...
— Idzie se płaczęcy...

ŚPIEW.
«Bukowe listecki
Zwiesiły sie w dole —
Pozierają smutnie
Na moją niedolę»...

Zosia. Oj, na twoją niedolę...

(Hanka nadchodzi z dzieckiem na ręku i staje).

Marysia. Pódź, zagrzej sie... daleko idziesz ugorami...
Hanka (idąc). Daleko... (Przychodzi i siada).
Zosia. Był tu Jantek...
Hanka. Z Macochą?! (Spokojniej) Kanyż poszli?...