Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/337

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 333 —

Fogelwandra w Kamieńcu, gdy doznał kilka tajemniczych i zagadkowych przygód, których omal życiem nie przypłacił. Zdawało się, jakoby mściwą jakaś, a straszna dłoń zawisła nad jego, głową... Godzono kilka razy na jego życie....
Raz powracał Fogelwander z nocnej inspekcyi straży fortecznych, mając przy sobie mały ront dragonii; szedł właśnie według przepisu generała Wittego od bramy Ruskiej po pod zamek ku Karwasarom, kiedy nagle z boku padł strzał niespodzianie.... Kula przeszyła kapelusz Fogelwandra; jeden cal niżej, a byłaby mu roztrzaskała głowę....
Zołnierze rzucili się natychmiast ku stronie, z której dano ognia, przeszukano wszystkie zakątki, zaalarmowano wszystkie pikiety, ale nadaremnie — strzał pozostał tajemniczą!....
Innym razem powracał Fogelwander wieczorem, wśród jasnej bardzo nocy do domu, gdy nagle dwóch żołnierzy ubranych w czerwone mundury piechoty, rzuciło się na niego z szablami... Fogelwander strzelił, a gdy chybił, bronił się szpadą, i dopiero kroki nocnego pa-