Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Mare nostrum.djvu/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A jednocześnie przychodziły mu na myśl wspomnienia neapolitańskie, wspomnienia owego życia haremowego, gdy się poił oszamiałającemi nektarami lubieży. Widział kochankę swą w całym przepychu rzeźbionej nagości, tańczącą upajające tańce wschodnie w starym salonie pałacu. Wiec ciało to, wymodelowane przez Naturę w chwili ekstazy, już nie istniało! Stało się więc tylko garścią butwiejących mięśni!
Nagle wydało się Ulisesowi, że dostrzega twarz zmarłej. Utkwiła w nim oczy, pełne pieszczot i błysków złośliwych. Jakby instynktem wiedziony, marynarz wpatrzył się w bladą skroń, muskaną czarującemi puklami swywolnych włosów. Ileż na tej skroni złożył był pocałunków, pełnych tkliwości i zachwytu. Aż nagle delikatna skóra, zrobiona jakby z płatków kamelji, pociemniała. Stała się ciemno-siną, krew z niej trysnęła... Widział już ją raz taką i z wyrzutem sumienia przypomniał sobie, jak ją uderzył wówczas w Barcelonie... Skroń się następnie rozwarta: pojawił się w niej otwór głęboki, obramowany krwią, kształtem przypominający gwiazdę. Ostatni strzał łaski przeciął straszliwe rozterki straconej.
Kapitana ogarnęło przerażenie na myśl, że ta krwawa wizja nie zatrze mu się nigdy w pamięci. Przez lata całe wlec się będzie za nim, jak straszny wyrzut sumienia.
Dni następnych na szczęście praca codzienna spędziła mu z myśli te smutne wspomnienia. „Dobrze zrobiono, że ją rozstrzelano, — mówił mu głos wewnętrzny. — Jakżebyś ty sam postąpił, zastanów się nad tem, gdybyś był członkiem trybunału? Zrobiłbyś to samo, co zrobili inni. Pomyśl o tych wszystkich, którzy przez nią zginęli. Przypomnij sobie, co ci pisał Toni“.
Istotnie w jednym z listów od byłego zastępcy, otrzymanym jednocześnie z listem adwokata, mowa była o straszliwych poczynaniach okrętów