Przejdź do zawartości

Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
IV.
ZYWY PARK SARDANAPALA.

Pewnego dnia siedział Hans Alienus przy jedzeniu, a Girgil tańczyła, trzaskając kołatką z żółtego drzewa. Baśniarka skończyła właśnie swą opowieść i siadła pod murem, w kole służebnic.
Hans Alienus dostał w podarku dom, w pobliżu wejścia do zamku. Składał się z wielkiej komnaty środkowej i czterech komór, dobudowanych w kształcie wolno stojących skrzydeł. Ściany okrywały, jak wszędzie, zielone kobierce z postaciami skrzydlatych zwierząt, oraz wieńcami z liści i gałęzi. W jednym rogu, przez dziurę w murze wpływała woda i toczyła się rynną wpoprzek posadzki dla ochłody powietrza. Kilka różnobarwnych latarek z płótna świeciło u pułapu, a kadzielnica snuła pasmo żywicznego dymu.
Nagle krzyknęła Girgil i stanęła przed nim, jęcząc zcicha i dotykając prawej nogi. Użalała się, że ją zraniła ostra skorupka.
Wstał niechętnie z nad zastawionych na posadzce potraw, przykląkł, wziął jej nogę na kolano i obejrzał piętę. Nie dowierzał jej skardze, podejrzewając, że wpadła jeno na taki pomysł, by go wyrwać z zamy-