Strona:Urke-Nachalnik - W matni.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Daję pani dziesięć minut czasu na zastanowienie się. Niech pani zważy, co za nieszczęście ją czeka, o ile...
Nie dokończył zdania, zatopiwszy wzrok w papierach które leżały na stole.
Żarski był teraz pewny, że jest bliski celu. Nie wątpił, że Aniela uzna się za pokonaną i... Już przeżywał w wyobraźni słodkie chwile oczekującej go rozkoszy...
Nawłet na myśl mu nie wpadło, że ma przed sobą uczciwą dziewczynę, której namiętności pokryte były całunem niewinności.
Aniela spoglądała na Żarskiego, nie wiedząc, co mu ma odpowiedzieć. Zdawała sobie sprawę że on może spełnić swoje pogróżki.
I tak minęło dziesięć minut czasu, które komisarz Żarski dał Anieli do namysłu
— Dlaczego pani trwa w milczeniu?
— Czyż brak innych kobiet, może i ładniejszych? Niech pan sobie poszuka bardziej doświadczonej ode mnie.. — wyjąkała.
— O, nie!... Ja panią kocham!... Pani jest z kamienia... Czym jestem gorszy od tego złodzieja?... — wpadał Żarski w stan oburzenia.
— Gdzie dane mi słowo honoru, że pan zachowa spokój? — przerwała mu Aniela.
— Doprowadzasz mnie do białej gorączki!.. —
Anielę ogarniał coraz większy strach. Instynktownie zaczęła się posuwać do drzwi. Ale Żarski przemocą rzucił ją znów na fotel. Aniela drżała, jak liść. Błagalnym głosem wołała:
— Czego pan chce ode mnie?
Komisarz Żarski wybuchnął śmiechem.
— Nie udawaj niewiniątka!... Mnie nie nabierzesz!... Jesteś zbyt wyrafinowana, abym ci uwierzył!..
Cynizm żarskiego godził w ambicję Anieli, która