Strona:Urbanowa.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stąd powstawały różne zaburzenia, którym nie umiałam zapobiedz, lubo byłam bardzo poważną, dziesięcioletnią osobą, trudniącą się naczelnym zarządem naszego sierocego domu, pomiędzy odrabianiem lekcyi do księdza Kubusiewicza a strojeniem lalek.
Tu wyznać muszę z całą pokorą, że skutkiem zupełnego w owe czasy braku poetyckich przeczuć, nazwisko »państwa Asnyk«, rodziców poety[1], obrzydło mi tak, żem go po prostu znieść nie mogła i uciekałam w ostatni kąt, ile razy Urbanowa rozpoczynała swoją Odysseję[2] o żelaznych garnkach.
A było tego coraz więcej i coraz częściej. Z początku raz, dwa razy na tydzień, potem codzień, potem jeszcze wieczorkiem, potem od rana do nocy. Jedyny wyjątek stanowiły soboty.
W soboty i ręce mniej się Urbanowej trzęsły, i nie tak jej wszystko z nich leciało, i takiego trajkotania o »państwu Asnyk« nie było.

Od południa za to grzała Urbanowa wodę, czasem ług nawet, dobywała resztki z cało-

  1. Adam Asnyk, poeta polski, ur. w r. 1830 umarł w r. 1896.
  2. Odysseja — poemat starogrecki o rozlicznych przygodach na morzu i lądzie, potem wogóle długie opowiadanie.