Strona:Tajemnice amuletów i talizmanów.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wala się byle czem, choćby liśćmi orzechowemi, jak nam wiadomo z doświadczeń ubiegłej wojny. Cyganie, wądrując przez kraj, przez pola i łąki, bory i bagniska, światu roślinnemu poświęcali z natury rzeczy więcej uwagi, niż obywatel osiadły, który nie zważał na zwyczajne „zielsko“. Niewątpliwie znali oni szereg jadów i narkotyków roślinnych, używanych w dzisiejszej farmakologji. Jest bardzo prawdopodobne, iż potrafili z nich wydobywać nasenne preparaty. Branie ich wewnątrz nie było wskazane, gdyż wobec łatwo wywołać mogły zatrucie; wobec tego wpadnięto na pomysł używania maści, która z łatwością wsysana była przez skórę i wywoływała pożądany skutek. Niema takiego narodu, któryby nie posiadał jakiegoś środka pobudzającego lub oszałamiającego, wystarczy wymienić tak rozpowszechnione, jak: alkohol, nikotynę, morfinę i kokainę — których używając, zapomina się o głodzie i chłodzie. Maść ta, preparowana przez cyganów lub przejęta od nich przez innych znachorów, wywoływała miłe sny i żywe bardzo widzenia. Coraz bardziej stawała się znaną, i wkrótce nie było wsi, w której nie wiedziałyby o niej staruchy wiejskie, znachorki, „owczarze“, a zwłaszcza — kat.
Ci, którzy kupowali ów „balsam cudo-