Strona:Tadeusz Dropiowski - Na turniach.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




II.
ŚWINICA I MORSKIE OKO.

Prześliczny sierpniowy poranek roztoczył bajeczne swe czary i uroki. Bujna, perlista rosa, pokrywająca trawy, zioła i krzewy błyszczała w promieniach uśmiechniętego porannego słońca wszystkimi barwami tęczy. Nadzwyczajna świeżość chłodnawego powietrza, przesyconego zapachem żywicy i kwiecia łąk górskich, sprawiała, że płuca oddychały lekko i szeroko a nastrój całej naszej gromadki wycieczkowej był lekki i wesoły i harmonizował ze świeżością czarującej przyrody.
Serca biły radością, że oto czeka nas kilka dni wrażeń i przygód wśród czarów Tatr, oczy śmiały się do siebie porozumieniem, sympatią i kochaniem, usta roześmiane sypały perłami wesołości i dowcipu. Siedzieliśmy na werandzie restauracji w Kuźnicach, pijąc bajeczną kawę i spożywając sławne kuźnickie rożki a ukończywszy porządkowanie worków turystycznych ruszyliśmy na Boczań.