Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/371

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nie, niczego nie chciał ukrywać przed sobą, chciał właśnie najtrzeźwiej, najkrytyczniej przyjrzeć się sobie, chciał znaleźć to, co wytłumaczyło by mu postępowanie Kate w stosunku do niego. Uczciwie szukał win swoich, lecz nie mógł ich znaleźć. Zapewne miał wiele wad i bezstronnie je teraz widział i oceniał. Nie były to jednak wady tak straszne, by zasługiwały na aż tak bezlitosne potępienie. Największą z nich była słabość. Tak, jest słaby, tylko słaby. I może to jeszcze, co mówiła kiedyś Jolanta: jest przeciętny, jest pospolity, jest żaden.
Powlókł się ciężko do swego pokoju, lecz nawet nie próbował zasnąć.
Właściwie mówiąc, wiedział już co odpowie Tynieckiemu. Przyjmie jego propozycje. Przyjmie z pełną świadomością, że otrzymuje zapłatę za nic, bo przecie i tak wcześniej, czy później musiałby zwrócić Kate wolność dobrowolnie lub nie. Rozsądek nakazywał tedy po prostu skorzystać z sytuacji.
— Właściwie nie mam wyboru — przekonywał siebie — nie mam wyboru. Gdybym mógł mieć chociaż iskierkę nadziei, że Kate zmieni się dla mnie, że zrezygnuje bodaj po kilku latach z postanowienia rozstania się, ach, wówczas nie wahałbym się ani chwili. Bez namysłu odrzuciłbym propozycję Tynieckiego.
Ale nadziei nie było żadnej.
Wiedział o tym. Postanowił jednak rozmówić się z Kate i dlatego nad ranem napisał do niej kartkę, którą zamierzał wysłać przez służącą. Prosił o rozmowę, która „jeżeli będziesz sobie tego życzyła, będzie ostatnią naszą rozmową“.
Spodziewał się, że Kate i tego dnia nie wyjdzie ze swej sypialni, toteż, gdy o ósmej posłyszał jej kroki w jadalnym podoju, poderwał się z krzesła. Serce zatłukło mu szybciej.
— Co to może znaczyć?...
Na prędce przyczesał włosy, wytarł twarz i ręce wodą kolońską, poprawił krawat i wszedł.
Gdy odwróciła się doń, nie mógł powstrzymać okrzyku.
— Kate! Co ci jest?
Nie widział jej jeszcze nigdy tak mizernej. Policzki miała przezroczyste, usta blade, oczy podkrążone, a powieki obrzękłe i zaczerwienione od płaczu.