Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
46

— Jeżeli kapitan Wharton pozostaje w przebraniu ze względu na mnie, niech się zbędzie wszelkiej obawy; gdybym miał nawet jakie powody do wydania go, w obecnych okolicznościach musiałbym ich poniechać.
Młodsza siostra usunęła się na krzesło bledziutka i zdumiona, panna Peyton upuściła tacę z herbacianą zastawą, a Sara siedziała bez ruchu pośród swoich sprawunków. Pan Wharton zdrętwiał, lecz kapitan wyskoczył na środek pokoju i zrzucając perukę i plaster zawołał:
— Wierzę panu z głębi duszy i rad jestem, że ta męcząca komedja może się skończyć. Chociaż doprawdy nie pojmuję, jakim sposobem mogłeś mnie pan poznać.
— Wyglądasz pan o tyle lepiej we własnej osobie, kapitanie Wharton — rzekł Harper z uśmiechem — że na przyszłość radzę panu jej nie ukrywać. Tu zresztą jest źródło mogące pana zdradzić w braku innych poszlak — i z temi słowy wskazał portret na kominku przedstawiający młodego oficera w mundurze.
— Pochlebiałem sobie — zawołał Henryk Wharton, śmiejąc się — że wyglądam lepiej na płótnie niż w przebraniu. Pan musisz mieć wielki dar spostrzegawczości.
— Wyrobiła go we mnie konieczność — rzekł Harper wstając.
Fanny zbliżyła się do niego, i ująwszy jego rękę w obie dłonie, rzekła z przejęciem, płonąc najcudniejszym karminem.
— Pan nie może — pan nie wyda mego brata.
Przez chwilę Harper spoglądał z milczącym zachwytem na śliczną rzeczniczkę, poczem, przykładając sobie obie jej rączki do piersi, rzekł uroczyście:
— Nie mogę i nie wydam.
Puścił jej ręce i kładąc własną dłoń na główce dziewczęcia, ciągnął dalej:
— Jeżeli błogosławieństwo nieznajomego może ci się na coś przydać, przyjmij je.