Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/467

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
453

jacielski. Powiodło mu się to; ale wracając na linję, zauważył brak swego porucznika na stanowisku, jakie powinien był zajmować. Wnet potem dano rozkazy, ściągając wojska zpowrotem do obozu, Anglików nigdzie nie było widać, zaczęto więc zbierać rannych. Wharton-Dunwoodie, powodowany przywiązaniem do przyjaciela, chwycił pochodnię i z dwoma ludźmi udał się sam na poszukiwania jego ciała, tam gdzie przypuszczalnie paść musiał. Jakoż znalazł go siedzącego spokojnie na zboczu wzgórza, ale nie mogącego się ruszyć z powodu złamanej nogi. Dunwoodie poskoczył ku niemu wołając:
— Ach! drogi Tomie! — wiedziałem, że cię znajdę najbliżej nieprzyjaciela.
— Zwolna, zwolna, bierzcie mnie ostrożnie — odparł porucznik — nie, jest tu jakiś dzielny człowiek, który był ich jeszcze bliżej; ale kto to taki, nie wiem. Wypadł z naszego dymu tuż koło mego plutonu, by pojmać jakiegoś jeńca, czy coś w tym rodzaju; ale biedak już nie wrócił. Leży tam na wzgórzu. Odzywałem się do niego kilka razy, ale myślę, że już nikomu nie odpowie.
Dunwoodie poszedł na wskazane miejsce i ku wielkiemu zdziwieniu ujrzał sędziwego przybysza.
— To ten starzec, który znał moją matkę — zawołał. — Dla jej miłości sprawię mu pogrzeb uczciwy. Podnieście go i zabierzcie. Kości jego spoczną na ojczystej ziemi.
Ludzie zbliżyli się, by spełnić rozkaz. Nieznajomy leżał nawznak, twarzą zwrócony ku światłu pochodni. Oczy miał zamknięte jak we śnie. Zapadłe usta były lekko rozchylone jakby uśmiechem. Wystrzelony muszkiet leżał w pobliżu. Ręce miał przyciśnięte do piersi; a w jednej z nich trzymał jakiś połyskujący niby srebro przedmiot. Dunwoodie pochylił się i rozsunąwszy ręce ujrzał miejsce, którędy kula trafiła do serca. Przeszła ona przez małe blaszane pudełeczko, ukryte na piersiach i starzec konając musiał je wi-