Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/432

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
418

to schodząc na boki z jakąś instynktowną dokładnością. Chód jego nie miał w sobie nic zgoła elastycznego; pomykał jednak olbrzymiemi krokami, nieco ku przodowi podany, bez śladu zmęczenia i wysiłku.
Księżyc zaszedł i blady pasek światła zaczął ukazywać się na wschodzie. Kapitan Wharton, czując ogarniające go coraz większe zmęczenie, zapytał, czy nie znajdują się jeszcze w tej części okolicy, gdzie bezpiecznie mogliby zapukać do jakiego domu i wypocząć.
— Patrz pan — rzekł kramarz, wskazując na wzgórek w niewielkiej poza nimi odległości — widzisz człowieka chodzącego tam i napowrót po skale. Obróć się pan do światła... tak; widzisz, porusza się i zda je się przypatrywać uważnie czemuś na wschodzie. To straż królewska; dwustu regularnego wojska leży na tym pagórku i zapewne śpi na broni.
— W takim razie — zawołał Henryk — połączmy się z nimi i będziemy poza niebezpieczeństwem.
— Zwolna, zwolna, kapitanie Whartonie — rzekł kramarz sucho — byłeś już raz pomiędzy trzystu i znalazł się taki, co cię pojmał. Widzisz pan tamten ciemny punkt na zboczu przeciwległego pagórka, tuż ponad rżyskiem. Tam są zbuntowani (skoro tak my lojalni poddani mamy ich nazywać) i czekają, rychło dzień zaświta, by się przekonać, kto będzie panem placu.
— A więc — wykrzyknął zapalczywy młodzian — przyłączę się do wojsk mego króla i podzielę ich los zły czy dobry.
— Zapominasz pan, że walczyłbyś ze stryczkiem na szyi. Nie, nie, przyrzekłem temu, komu zawodu zrobić nie mogę, że przeprowadzę cię bezpiecznie, i o ile pan nie zechcesz zapomnieć tego, co już zrobiłem i na co się dla ciebie naraziłem; zawrócisz i pójdziesz ze mną do Harlemu.
Na tego rodzaju powiedzenie młodzieniec, acz niechętnie, musiał ustąpić. Szli więc dalej w kierunku miasta. Wkrótce potem dotarli do brzegów Hudsonu.