Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ III.
„Byto to, gdy na polach sprzątnięto już jesienne plony, i wiatr tylko igrał ze zwiędłemi liśćmi. Krótkotrwałe światło zasuwało się zwolna poza wzgórza Lowmonu i następowała noc, gdy z gwarnego miasta lichy kramarz o smutnem wejrzeniu puścił się w samotną drogę“.
Wilson.

Burza u podnóża Hudsońskich wzgórzy, gdy jej towarzyszy wiatr wschodni, rzadko kiedy trwa krócej niż dni parę. To też, gdy mieszkańcy Akacji zgromadzili się nazajutrz przy wczesnem śniadaniu, strugi deszczu, spływające bezustanku po szybach jadalni, wykluczały wszelką myśl o wychyleniu się z pod dachu.
Harper ukazał się ostatni i spojrzawszy na stan pogody, zwrócił się do pana Whartona z przeproszeniem, że konieczność zmusza go do nadużywania jego gościnności. Napozór odpowiedź była równie grzeczną jak słowa, które ją wywołały; ale zrezygnowany spokój Harpera tworzył rażące przeciwieństwo z widocznem pomieszaniem pana domu.
Henryk Wharton, ulegając życzeniu ojca, z wielką niechęcią, prawie ze wstrętem przywdział wczorajsze przebranie. Ukłon, jakim Harper powitał na dzieńdobry całą rodzinę dostał się i jemu, nie zamienili jednak pomiędzy sobą ani dwóch słów. Wprawdzie Fanny wydało się, że coś nakształt uśmiechu przemknęło po twarzy Harpera, gdy wszedłszy do jadalni