Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/343

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
333

Przed takich to arbitrów wprowadzono Henryka Whartona pod zbrojną strażą. Głębokie, uroczyste milczenie zapanowało przy jego wejściu, i Fanny uczuła krew ścinającą się lodem w żyłach. Nie było żadnej pompy w tych przygotowaniach, która mogłaby podziałać na jej wyobraźnię; ale ta właśnie prostota i wstrzemięźliwość, cechująca całe zachowanie się sądu, świadczyły wymownie, że dziać się tu będą rzeczy rozstrzygające o życiu i śmierci. Dwaj sędziowie spoglądali badawczo na więźnia, ale przewodniczący wodził dokoła niespokojnym wzrokiem, a drżenie muskułów jego twarzy zdradzało niepokój nie licujący z jego wiekiem i powołaniem. Był to pułkownik Singleton, który dopiero poprzedniego dnia dowiedział się o losie Izabeli, ale który pomimo żałoby nie uchylił się od spełnienia powierzonego obowiązku. Milczenie i wyraz oczekiwania, malujący się w utkwionych w nim spojrzeniach, przywołały go wreszcie do rzeczywistości; opanował się i przemówił nawykłym do rozkazywania głosem:
— Przyprowadzić bliżej więźnia.
Pochyliły się bagnety w stronę sędziów, i Henryk Wharton pewnym krokiem wystąpił na środek izby. Niepokój i ciekawość odmalowały się w twarzach obecnych. Fanny spojrzała przelotem z wdzięcznością w stronę Dunwoodie’go, usłyszawszy jego przyśpieszony, ciężki oddech; lecz wnet myśl o bracie pochłonęła wszystkie jej władze. W głębi zgromadzili się członkowie rodziny właściciela folwarku; a za nimi widać było szereg hebanowych, ciekawością połyskujących twarzy, wśród których wyróżniało się zwiędłe, strapione oblicze Cezara Thompsona.
— Podsądny — ozwał się znów przewodniczący — głos opinji twierdzi, że jesteś Henrykiem Whartonem, kapitanem sześćdziesiątego pułku piechoty armji angielskiej.
— Jestem nim.