Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
228

cicho, bo zbudzisz jegomościa, a ładnie to przerywać człowiekowi jego sen ostatni.
— Pójdę obudzić kapitana Jacka, ty hultaju, i przyprowadzę go tu, żeby mi się stała sprawiedliwość, on wam dopiero pokaże, co to jest postponować uczciwą wdowę. Będzie wam ciepło, gałgany!
I z temi słowy, na które odpowiedział nowy wybuch śmiechu szyldwacha, Betty zataczając się poszła w stronę kwatery swego ulubieńca, kapitana Jacka Lawtona, Ale ani oficer, ani praczka nie pojawili się więcej tej nocy, i nic już nie przerwało snu kramarzowi, który ku zdumieniu różnych straży chrapał w dalszym ciągu, zdając się nie dbać o oczekiwającą na niego szubienicę.