Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
210

nia — ale wchodź żywo do izby, mój klejnocie, a znajdziesz tam coś, co ci wnet ciało i duszę pokrzepi.
— Bardzo wątpię — rzekł kapitan — miałem świeżo do czynienia z butelką ze rzniętego szkła na srebrnej podstawce, to mi na długo apetyt na twoje whisky popsuło.
— Jeżeli chodzi o srebro i złoto, to tego u mnie nie znajdziesz, a przynajmniej w takim sensie, żeby z tego pić można — rzekła Betty dobrodusznie, przyczem mrugnęła okiem — ale jest tam coś, co warto oprawić w diamenty.
— Co ona przez to rozumie, Archibaldzie? — zapytał Lawton. — Baba wygląda tak, jakby istotnie miała coś na myśli.
— Jest to zapewne bredzenie władz umysłowych, nadużyciem trunków spowodowane — zauważył chirurg, z rozmysłem przekładając lewą nogę przez kulę siodła i zsuwając się na ziemię z prawej strony konia.
— Oj! złocisty doktorku! pan zawsze tak opacznie zsiada z konia — rzekła Betty z ponownem mrugnięciem na kawalerzystę — ale niech pan będzie spokojny; leczyłam tu rannych w pańskiej nieobecności, karmiąc ich, czem się dało.
— O! barbarzyńska głupoto, — zawołał przerażony doktor — opasać gorączkujących ludzi ciężkostrawnem pożywieniem; kobieto, kobieto, sam Hipokrates okazałby się wobec ciebie bezsilnym.
— Ba! — rzekła Betty z niezmąconym spokojem.
— Jest też o co robić tyle hałasu. Mamy galonik whisky na całą gromadę; dałam każdemu potroszeczku, żeby im się lepiej spało, i teraz chrapią aż się rozlega.
Lawton i jego towarzysz weszli do wnętrza, i pierwszy rzut oka wyjaśnił im znaczenie zapewnień Betty. Długi stół, uczyniony z desek powyrywanych z jakiejś przybudówki, stał pośrodku największej izby zwanej pompatycznie „salą“, a na nim widać było trochę glinianych naczyń. Zapachy potraw dolatywały