Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

panie, z tem łatwo, gdyby żyła jeszcze moja, święć Panie nad jej duszą, żona. Kobieta, wiadomo, zawszeć miększe serce miewa i nie dałaby go z domu. Lecz, że już od dwóch lat w grobie, więc się nam nie sprzeciwi. No, zgoda! Niech sobie idzie z wami do Warszawy na pański chleb.
I uderzył dłonią w wyciągniętą ku sobie dłoń Będzińskiego.
Nazajutrz rano Janek Gniewosz rozstał się na zawsze z kowalową zagrodą. A w księdze jego przeznaczeń obróciła się znów jedna karta...